Geoblog.pl    slodkokwasne    Podróże    Wszystkie kolory Bali    Gili Meno
Zwiń mapę
2013
14
paź

Gili Meno

 
Indonezja
Indonezja, Gili Trawangan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13430 km
 
Bałam się rejsu tutaj jak niczego innego. Ocean między portem Bangsal a wysepkami Gili był naprawdę wzburzony, a łódkę kilkakrotnie prawie wywróciły ogromne fale. Jest dzisiaj duży wiatr i trudno utrzymać kapelusz na głowie, porywa wszystko. Czytałam relacje innych podróżników, którzy po tym rejsie zarzekali się, że już nigdy nie wsiądą na łódkę, no i trochę ich rozumiem. Mimo metalowych ramion po bokach mających zapewnić równowagę, łódź była zalewana silnymi falami. Miejscowi oczywiście śmiali się wniebogłosy, widząc przerażone twarze turystów, zwłaszcza tych, płynących z małymi, jeszcze bardziej wystraszonymi i płaczącymi dziećmi. Ten pełen emocji rejs trwał prawie godzinę, także strachu się najedliśmy do oporu, a w mojej głowie krzyczała tylko myśl ,,Chcę, żebyśmy cali i zdrowi znaleźli się już na lądzie”, no i po odmówieniu kilku setek ,,Zdrowasiek” łódź dobiła w końcu do portu na Gili Meno.

Bungalow, który wynajęliśmy na Gili jest cudowny. Wygląda to wszystko iście rajsko, opłacało się przepłynąć przez te wzburzone oceaniczne fale, dla tego widoku. Biała moskitiera nad łóżkiem king size, leniwie opada na boki, a na białej pościeli leżą kwiaty lotosu. Na tarasie mamy bambusowy komplet wypoczynkowy, w którym już w wyobraźni piję poranną kopi z nogami opartymi o bambusową balustradę i robię zapiski z podróży w moim zielonym kajeciku. Roślinność na wyspie jest jednak uboga i widać, spragniona deszczu. Jest koniec pory suchej i deszczu dawno nikt tu nie widział. Kiedy wejdzie się w głąb wyspy, na każdym kroku można natknąć się na wysypiska śmieci, gdzie pasą się beztrosko krowy i biegają kury, a ten widok skutecznie psuje wizerunek wyspy. Wysiadając z łodzi w zadbanym porcie chce się powiedzieć ,,Welcome to paradise”, robiąc kilka kroków dalej, hasło zmienia się na ,,Welcome to hell”. Mimo to cieszę się niezmiernie, że tu dopłynęliśmy i że nie tkwimy już w porcie Bangsal, gdzie czekaliśmy prawie dwie bite godziny na łódź na Gili Meno. W czasie naszego oczekiwania zdążyły odpłynąć co najmniej cztery jak nie więcej, łodzie na rozrywkowy i najbardziej popularny turystycznie Trawangan, który zresztą widać z naszej Meno doskonale. Podobno byli śmiałkowie, którzy próbowali przepłynąć z Meno na Trawangan, ale nie jest to mimo wszystko tak blisko, jak się wydaje na pierwszy rzut oka.

Port Bangsal to zupełnie inna historia. Grasuje tu dziecięco-młodzieżowa ekipa handlarzy, wciskająca uparcie turystom kapelusze, bransoletki, okulary, dosłownie wszystko, co można sprzedać drugiemu człowiekowi. Są natrętni jak muchy. Jedyna metoda na nich to niestety ignorancja, opanowanie i zupełna obojętność na to, co robią i mówią, bo jakikolwiek wykazany cień zainteresowania towarem sprawie, że osaczają człowieka zupełnie. Zrobiłam ten błąd i zapytałam o jeden z białych kapeluszy z dużym rondem, a później przez kolejne 2 godziny oczekiwania byli u mnie z ofertą wszyscy miejscowi sprzedawcy kapeluszy. Kurs asertywności w praktyce zaliczony, bo kapelusza nie kupiłam, triumfalnie wyjmując z walizki swój stary różowy , zakupiony gdzieś w Tajlandii kilka lat temu. Widząc, że mam coś, co chcą mi sprzedać, z wielkim rozczarowaniem odeszli, szukać innych potencjalnych klientów.
Sam Bangsal może urodą nie grzeszy, ale za to droga tutaj wiedzie przez tak piękne tereny, że aż dech zapiera. Ostatnie kilometry przed Bangsal to tereny górzyste, w dole widać zielone tarasy ryżowe, na poboczu mnóstwo małpek. Z Mataram do Bangsal dotarliśmy taksówką najbardziej znanej tutaj korporacji ,,Blue Bird”, z najlepszymi podobno cenami. Zapłaciliśmy za transport 107 000 rupii (ok. 30 zł), ale cieszyłam się, że zdecydowaliśmy się na droższą taksówkę, a nie najtańsze bemo (małe busy), bo po drodze widzieliśmy pożar takiego właśnie pojazdu.

Na Gili Meno czas jeszcze bardziej zwolnił. Palmowe liście tańczą na wciąż dość silnym wietrze, a ja siedzę sobie, tak jak planowałam od pierwszej chwili tu, w bambusowym fotelu i robię zapiski. Ceny na Gili Meno są zdecydowanie wyższe niż na Bali czy Lomboku. Noclegi w cenach bardziej europejskich niż azjatyckich, ale za to w adekwatnych do ceny warunkach. Za smażonego tuńczyka z pieczonymi ziemniakami i sok ze świeżo wyciskanych owoców zapłaciliśmy ponad 30 zł (co w porównaniu do cen posiłków na Bali stanowi 10-krotną przebitkę). Restauracja przy plaży w okolicy naszego Gili Garden Bungalows, oferuje dania indonezyjskie i europejskie, także napalam się trochę na bazyliowe pesto, za którym stęskniłam się już mocno. Nie mam spiny, żeby jeść tylko miejscową kuchnię, a szczerze mówiąc, odkąd jestem w Indonezji, nie mamy spiny w związku z niczym, opanował mnie radosny, wschodni spokój.

Informacje praktyczne:
taxi Blue Bird Mataram - Bangsal 107 000 IDR
cidomo do portu w Bangsal - 10 000 IDR
łódka Bangsal - Gili Air/Meno/Trawangan - 10 000/12 000/13 000 IDR (o ile dobrze pamiętam)
Gili Garden Bungalow na Gili Meno - 300 000 IDR
łódka z Gili Meno na Gili Air lub Gili Trawangan - 25 000 IDR
snorkeling z wyczarterowanej łodzi - 350 000 IDR
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 24 wpisy24 2 komentarze2 146 zdjęć146 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
06.10.2013 - 01.11.2013