Dopiero w Tajlandii dotarło do mnie boleśnie, jak bardzo tęsknię za Bali. Nawet na samo wspomnienie czasu spędzonego w Indonezji mam motyle w brzuchu i gulę w gardle, prawie płaczę z tęsknoty! Kiedyś oddałabym wszystko, żeby wrócić do Tajlandii, ale dochodzę do wniosku, że Tajlandia może urzekać tylko kogoś, kto nie był jeszcze w Indonezji. Jak głosi slogan reklamowy: ,,Malesia, truly Asia” i coś w tym jednak jest. W moim prywatnym podróżniczym Azja wciąż pozostaje numerem jeden. Nie byłam na innych kontynentach, poza Europą, więc moje rankingi są wyłącznie moją subiektywną oceną.
W Bangkoku jest tak potwornie duszno, że nie da się normalnie oddychać, skóra się lepi od potu, chociaż dosłownie dziesięć minut temu wyszłam spod zimnego prysznica. Khao San Road zwiedzone, pad thai spróbowany, sajgonki też. Lot Air Asią minął bardzo szybko, umilany lekturą ,,50 shades of Grey”, w ramach treningu języka angielskiego. Jutro ostatni dzień, a ja tak bardzo wolałabym zostać i kontynuować podróżowanie. Niestety szara codzienność wraca i nie da się czasu zatrzymać. A chciałoby się tak czasem, zostać tam, gdzie słońce świeci, ptaki śpiewają i nie ma śniegu zimą…
Informacje praktyczne:
autobus nr 59 z lotniska Don Mueang w okolice Khao San Road - 25 THB
pokój 2 os. z wiatrakiem w Samsen Skyline Hostel - 500 THB
rejs łodzią po Chao Phraya - 15 THB
przejazd z okolic Khao San Road na lotnisko Suvarnabhumi (autobus nr 556 do Makkasan Railway Station za 20 THB, potem pociąg Airport Link za 90 THB na lotnisko.
Autor: Pilipinas i Slodkokwasne