Geoblog.pl    slodkokwasne    Podróże    Wszystkie kolory Bali    Prom Padangbai-Lembar (Lombok)
Zwiń mapę
2013
13
paź

Prom Padangbai-Lembar (Lombok)

 
Indonezja
Indonezja, Padangbai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13335 km
 
Z łezką w oku pożegnaliśmy dzisiaj naszych nowych znajomych z Bali, robiąc sobie razem na pamiątkę zdjęcie. Putu zawiózł nas do portu i płyniemy. Jak tylko wysiedliśmy z samochodu w portowym Padangbai, osaczyła nas miejscowa szarańcza. Bardziej upierdliwa niż dotychczas. ,,Transport? Transport?” i tak w kółko i co krok. Weszliśmy na chwilę na jakiś goreng do pierwszej lepszej jadłodajni. Zamówiłam gado-gado, do czego skusiła mnie oczywiście nazwa. Danie składało się z gotowanych warzyw polanych obficie słodkim orzechowym sosem, tym razem bez jajka, ale za to z dodatkiem prażynek krewetkowych, które jak zauważyłam, bardzo szczodrze dodaje się do wszystkiego. Ostatecznie połączenie smaku gotowanej marchwi i snickersa nie powaliło mnie na kolana, więc podziubałam, podziubałam i skupiłam się na szatanie, filiżance balijskiej kawki, który postawiłby na nogi umarłego. Oddaliśmy pełne talerze, bo Piotrka nasi ayam goreng okazał się zbyt czosnkowy. Zakupiliśmy bilety na prom (40 000 rupii na osobę) i udaliśmy się w kierunku promu.
Po drodze zaproponowano nam jakieś milion razy zakup okularów przeciwsłonecznych, artykułów spożywczych czy usługi tragarskie. Cyrk na dobre rozkręcił się jednak na pokładzie, gdzie wkroczyła zgraja kobiet z koszami na głowach, wypełnionymi towarem w postaci chipsów, cukierków, zupek instant i oczywiście kopi, w każdych ilościach i rodzaju. Panie sprytnie dzierżą pod pachą termosy z gorącą wodą, także sięgają po plastikowy kubeczek do kosza, wsypują kawę czy zupkę i zalewają. Full serwis. Co chwilę ktoś do nas podchodzi, proponując swoje usługi czy towary, a że do odpłynięcia promu jeszcze kilkadziesiąt minut, każdy sprzedawca zdążył podejść do nas co najmniej 2 razy. Dla wygodnickich również do wynajęcia pokoje na górze (na które skusilibyśmy się pewnie podczas powrotnego rejsu, ale w kolejnym promie już takich nie będzie).

Pasażerowie w drodze na Lombok nie są już tak po balijsku uśmiechnięci od ucha do ucha. Łatwo dzięki temu wychwycić gdzieś w tłumie Balijczyka, bo serdeczny uśmiech bardzo się wyróżnia wśród nieufnych, badawczych, trochę obojętnych spojrzeń. Jeszcze przed wejściem na pokład zauważyłam w samochodzie czekającym na wjazd na prom, bardzo sympatyczną rodzinkę balijską. Moją uwagę skradła najsłodsza dziewczynka, jaką kiedykolwiek widziałam. W różowej sukieneczce, z kruczoczarnymi włoskami do ramion i grzywką, patrzyła nieśmiało wielkimi, przestraszonymi oczami przez okno samochodu. Chciałam jej zrobić zdjęcie, ale chowała się, kiedy tylko zauważała, co mam zamiar zrobić. Płynąc promem, znów zauważyłam małą królewnę i ruszyłam w jej kierunku. Mama i babcia, które z nią były, ku mojemu zdziwieniu, poprosiły o możliwość zrobienia zdjęcia ze mną, o ironio. Ucięłyśmy sobie krótki small talk, dowiedziałam się, że pochodzą z Jakarty i jadą na wakacje na Lombok. Mogłam już teraz oficjalnie, bez przyczajki, zrobić sobie zdjęcie ze słodką dziewczynką, ale gdy tylko zobaczyła skierowany w jej stronę obiektyw, chowała się wystraszona w ramionach mamy. Uznałyśmy chóralnie, że królewna ma dzisiaj ,,no photos day” i rozstałyśmy z uśmiechem, życząc sobie nawzajem udanej podróży.

Zdecydowanie wolałam ludzi na Bali. Tutaj wzbudzamy duże zainteresowanie, bo miejscowi stanowią 99% pasażerów i spotkaliśmy tylko jednego białego, chyba Holendra. Przyglądają się nam bacznie niewzruszonymi, obojętnymi oczami, mimika twarzy martwa, a co tam sobie myślą – lepiej nie wiedzieć. Kobiety oczywiście okryte od stóp do głów, krzywo patrzą na odsłonięte nogi indonezyjskiej turystki w szortach, nie zdziwi mnie, jeśli zaraz zaczną spluwać z pogardą. Cieszę się, że ubrałam specjalnie dziś legginsy i zakryłam ramiona. Muzułmańskie obyczaje to nie przelewki, a słyszałam, że turystki ze zbyt odkrytymi ciałami nie zasługują w oczach muzułmańskich mieszkańców Lomboku na szacunek i zbyt skąpy strój jest traktowany jak zaproszenie do niedwuznacznych propozycji, a kobieta może być odebrana jak callgirl. Uda mi się już gotują w tych legginsach, ale czuję się tak ubrana bardziej komfortowo, więc cierpię dla idei. To i tak bułka z masłem w porównaniu do podróżowania po Iranie, gdzie swego czasu był mój Piotrek m.in. ze znajomą parką i opowiadał, jak dziewczyna męczyła się w chustach i spodniach w 40-stopniowym upale.
Prom płynie, a ja siedzę i siedzę, piszę i piszę, no i mam wrażenie, że przechodzący obok mnie Muzułmanie myślą sobie ,,I na cholerę nauczyła się pisać? Powinna siedzieć w garach i pieluchach. Za długi łańcuch”. A poza tego typu atrakcjami, ciągle mam świadomość, że przepływamy właśnie nad najgłębszym rowem oceanicznym w tej części świata, także trzeba trzymać w ryzach wyobraźnię…

Informacje praktyczne:
taxi z Dana Guesthouse do Padang Bai - 300 000 IDR
prom Padang Bai - Lembar - 40 000 IDR
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 24 wpisy24 2 komentarze2 146 zdjęć146 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
06.10.2013 - 01.11.2013